Kategorie
O BLOGU

Zaczęłam tworzyć, gdy moje dziecko miało pół roku. Dziś ma prawie 6 lat, a ja wciąż plotę…

Są takie chwile, które zmieniają wszystko. Dla mnie jedną z nich było macierzyństwo. Kiedy moje dziecko miało trochę ponad pół roku, moje życie wypełniała troska, miłość i… ciągły ruch. Dni były pełne bliskości, ale i zmęczenia. Jak każda mama, szukałam momentu tylko dla siebie – chwili wytchnienia, w której mogłabym się zatrzymać i po prostu być.

Nie planowałam niczego wielkiego. Nie myślałam, że znajdę pasję, która stanie się częścią mnie na lata. Wszystko zaczęło się od jednego, niepozornego pomysłu…

___________________

SOWA, KTÓRA ZMIENIŁA WSZYSTKO.

Kiedy urządzałam pokój dla mojego dziecka, chciałam dodać do niego coś wyjątkowego, coś stworzonego z sercem, Wpadłam na pomysł, by zrobić dla niego ozdobę – sowę ze sznurka. Nie wiedziałam wtedy, że to, co właśnie tworzę, ma swoją nazwę. Nie miałam pojęcia, że to makrama. Po prostu wiązałam sznurki, próbowałam, uczyłam się na bieżąco.

Gdy sowa zawisła na ścianie, poczułam coś wyjątkowego – radość z tworzenia, satysfakcję z efektu i… ciekawość. Chciałam wiedzieć więcej, spróbować więcej, stworzyć coś kolejnego. To był moment, w którym w moim sercu zasiał się mały twórczy płomień.

____________________

PIERWSZE SPLOTY, PIERWSZE EMOCJE.

Zaczęłam szukać, czytać, próbować. Każdy nowy węzeł był dla mnie odkryciem, każda kolejna praca – krokiem naprzód. Makrama wciągnęła mnie bez reszty. Była dla mnie czymś więcej niż tylko rękodziełem – była sposobem na odnalezienie chwili spokoju w świecie pełnym codziennych obowiązków.

Tworzyłam, gdy moje dziecko spało.

Tworzyłam, gdy miałam wolną chwilę między codziennymi sprawami.

A potem… zaczęłam tworzyć dla innych…

____________________

6 LAT PÓŹNIEJ…

Dziś moje dziecko ma prawie sześć lat, a ja nadal plotę. Rękodzieło stało się moją codziennością, moją pracą, moją radością. Nadal uwielbiam moment, gdy surowy sznurek zmienia się w coś wyjątkowego. Nadal czuję ten spokój, gdy moje ręce pracują, a myśli płyną wolno, bez pośpiechu.

Patrzę na swoją twórczą drogę i widzę, jak daleko zaszłam – od pierwszej sowy w dziecięcym pokoju do własnej marki, własnych projektów, własnego stylu. Ale wiem jedno: wszystko zaczęło się wtedy, gdy jako młoda mama szukałam chwili dla siebie i dekoracji do pokoju mojego synka.

__________________

PASJA, KTÓRA DAJE WIĘCEJ.

Dziś tworzę nie tylko dla siebie, ale i dla Was. Dla tych, którzy kochają naturalne, ręcznie wykonane dekoracje i prezenty dla najbliższych. Dla tych, którzy szukają czegoś z duszą. Dla tych, którzy – podobnie jak ja – cenią prostotę i piękno w najdrobniejszych detalach.

Dziękuję, że jesteście tutaj, że śledzicie moją twórczą podróż. To dzięki Wam mogę robić to, co kocham!